W listopadzie br. Sejm przegłosował zniesienie limitu składek na ZUS dla osób najlepiej zarabiających. Miało to nastąpić od 1 stycznia 2018 r. Jednak wkrótce potem pojawiły się postulaty przedłużonego vacatio legis (nawet rocznego). Senacka komisja rodziny, polityki senioralnej i społecznej zarekomendowała poprawkę, zgodnie z którą zniesienie limitu miałoby nastąpić dopiero od stycznia 2019 roku.
Obecnie podstawą wymiaru składki ZUS jest wynagrodzenie, które nie przekracza trzydziestokrotności prognozowanego wynagrodzenia w gospodarce narodowej na dany rok kalendarzowy. W roku 2017 jest to 121 650 zł. W ubiegłym roku ok. 332 tys. osób przekroczyło ten próg trzydziestokrotności. Limit został wprowadzony, by ograniczyć wysokość przyszłych emerytur osób najbogatszych w porównaniu z resztą społeczeństwa.
Aktualna zmiana zakłada, że wszyscy będą płacili składki na ZUS od pełnego dochodu, niezależnie od jego wysokości. Według przewidywań miałoby przez to wpłynąć do skarbu państwa dodatkowe 5,4 mld zł.
Przeciwnicy tego rozwiązania wskazują jednak na szereg problemów. Jest duże prawdopodobieństwo, że najlepiej zarabiający pracownicy będą uciekać na samozatrudnienie. Prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców wskazuje poza tym, że zbiega się to z planowanymi ułatwieniami dla przedsiębiorców, co sugeruje, że pożądanie jest przechodzenie z etatu na własną działalność. Organizacja Pracodawcy RP z kolei ostrzega, że firmy będą rozwiązywać umowy z najlepiej opłacanymi pracownikami. Innym argumentem jest duże prawdopodobieństwo odpływu wykwalifikowanych specjalistów za granicę. Przy tym modyfikacja planów wynagrodzeń w firmach odbiłaby się na wszystkich pracownikach.
W związku z tym pojawiły się propozycje, aby zmiana została wprowadzona nie od stycznia 2018 r., lecz dopiero od 2019 r. Miałoby to wyjść naprzeciw oczekiwaniom organizacji pracodawców i związków zawodowych. Przedstawiciele rządu też skłaniają się ku przedłużeniu vacatio legis, co miałoby dać przedsiębiorcom czas na przystosowanie się.
Komentarze