Wpływ koronawirusa na branżę gastronomiczną

Wraz z pojawieniem się pierwszych przypadków zakażeń koronawirusem w Polsce bardzo szybko wprowadzono obostrzenia, mające na celu spowolnienie rozprzestrzeniania się wirusa. W wyniku tych decyzji zamknięte zostały wszystkie punkty gastronomiczne – restauracje, kawiarnie, bary i puby. Już wiemy, że będzie to branża, która jako jedna z wielu straci najwięcej. Jakie rozwiązania zastosowano, aby zminimalizować straty?


Część lokali prowadzi działalność oferując posiłki na wynos. W tej chwili taki sposób sprzedaży nie jest zakazany i wiele lokali z niego korzysta. Jednocześnie wszyscy zdajemy sobie sprawę z tego, że dowożone potrawy nie dorównają tym podanym na świeżo w restauracji. Ale teraz to jedyny sposób, aby móc opłacić czynsz i wypłacić pracownikom wynagrodzenie. Jednak już wkrótce, od 18 maja, możliwe będzie wznowienie działalności restauracji z pewnymi ograniczeniami i z zachowaniem środków ostrożności.

W gastronomi tracą wszyscy

Branża gastronomiczna jest jedną z tych, które stracą najwięcej. Zamknięte lokale, zwolnieni pracownicy, zmarnowany towar. Już teraz możemy mówić o nawet kilkudziesięciu procentowych stratach. Firmy, które zdecydowały się na dowóz próbują radzić sobie z aktualną sytuacją, ale jest to raczej ratunek chwilowy, aby wyprzedać towar i wypłacić pensje. Niestety z każdym dniem zamknięcia maleją szanse na powrót na rynek. Już w kwietniu niektóre lokale zdecydowały się na likwidację, bo nie stać ich na przeczekanie.

W złej sytuacji są małe restauracje i kawiarnie, które dopiero co się otworzyły. Właściciele zainwestowali w nie oszczędności, wzięli kredyty. W przypadku braku lub niewielkich dochodów nie mają one szans, aby przetrwać pandemię lub podnieść się po niej od nowa. Największe szanse na przetrwanie mogą mieć lokalne punkty gastronomiczne z obiadami, sieciówki oferujące jedzenie z dowozem. Pierwsze miesiące po kwarantannie wiążą się z bardzo dużym kryzysem. Strach przed zakażeniem, brak turystów, ale i zaciśnięcie pasa sprawi, że obiad w restauracji nie będzie już typową opcją na weekend. Najgorzej mają puby i kluby muzyczne, które nie mogą zaoferować niczego na wynos – ich siłą napędową byli klienci na miejscu w lokalu.

Jakie rozwiązania zastosowano i co można jeszcze zrobić?

Oprócz dowozu wiele, szczególnie niedużych punktów gastronomicznych, próbuje ratować swoją sytuację przenosząc się do świata online. Niektórzy bariści zdecydowali się na napisanie ebooka lub kursu związanego z parzeniem kawy, inni oferują sprzedaż ziaren poprzez sklep internetowy. W ramach promocji i dotarcia do większej liczby klientów właściciele lokali gastronomicznych wykorzystują social media: organizują live’y, webinary czy nagrywają video na Instagram lub YouTube z poradnikami, wskazówkami czy przepisami.  Te szybkie zmiany są niezwykle potrzebne, aby gastronomia choć w niewielkim procencie przetrwała i utrzymała się w tym trudnym czasie. Nie wszystkim uda się wygrać z przestojem, ale wiele osób nie poddaje się i błyskawicznie wprowadza zmiany: sprzedaje na wynos, przenosi część oferty do internetu, tworzy produkty cyfrowe. Poza tym większość liczy na obiecaną pomoc od państwa, która pozwoli przetrwać ten i czas i da szansę na powrót.

Komentarze

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.